Koteczka
Komentarze: 8
- Dziewczyno! Jest północ! Czemu nie weźmiesz taksówki?
- Chcę się przejść.
- Acha.
Wyczekuję, chociaż już wiem :)
- Możesz mnie kawałek odprowadzić? - pyta wreszcie.
Yeah! Bingo!
Godzę się.
Po drodze mówi o tym, o czym nie chciała mówić przy innych.
- Zrobiłeś taką atmosferę podczas tej rozmowy, że miałam ochotę też ci powiedzieć coś, o czym nikt nie wie.
- Powiesz mi teraz? - pytam niewinnie, niemal od niechcenia.
- Powiem ci. Bo wyjedziesz stąd jutro i nie zobaczymy się może już nigdy więcej.
- Dobrze. Powiedz.
- Masturbuję się.
- Ba! Też mi wiadomość. Znajdź mi jedną, która tego nie robi.
- Ale ja to robię bardzo, bardzo często.
- Jak często?
- Czasem pięć do dziesięciu razy dziennie. Mam po kilka orgazmów naraz.
Czułość mnie chwyciła ogromna i, jak możecie się domyśleć, wewnętrznie zasłabłem. Uwielbiam kobiety o takich skłonnościach. Uważam, że są najbardziej namiętne. Chociaż ilość rzeczywiście mnie zdziwiła. Pierwszy raz słyszałem, żeby aż tyle razy, codziennie.
Z pewną skrywaną przyjemnością rozmawialiśmy o tym, jak to robi. Sposobów, jak wszystkie panie wiedzą, jest około trzynastu tysięcy.
No i stało się. To już było nieuchronne. Niemal rzuciłem się na nią na tej ciemnej ulicy.
- Już nie mogę! Strasznie mnie nakręciłaś tą rozmową! - wyznałem już zupełnie szczerze.
I zaczęło się, jak kiedyś, kiedy się miało lat 20, w jakichś bramach, tango. Pocałunki miękkie, głębokie i wilgotne, jak dżungla w Kambodży. Ech!
Kiedy powiedziała: “Dosyć!”, nalegałem tylko troszeczkę. Zbyt piękna, żeby jej nie posłuchać i nie uwierzyć, że naprawdę nie chce. Mogliśmy sobie życzyć więc tylko dobrej nocy.
Dodaj komentarz